piątek, 8 listopada 2013

Ziall one shot +16

Paring: Ziall Horalik (Zayn Malik & Niall Horan)


Ostrzeżenie: Zawiera wątki homoseksualne. sceny +16.


Od autorki: Po ponad roku czasu wróciłam do pisania. Musiałam się nieźle nudzić, skoro napisałam shota. Przepraszam za błędy, nikt tego nie sprawdzał. Mam nadzieję, że się spodoba, enjoy. 




  Jesteśmy u Ciebie. Nie jest późno, zaledwie szósta wieczorem, lecz ciemność, która nas otacza, sprawia zupełnie inne wrażenie. Zasłony są zasunięte, nawet najmniejszy błysk latarni nie przedostaje się do środka.    
      Siedzę obok ciebie. Masz przysunięte kolano do klatki piersiowej. Obejmujesz tą nogę rękoma. Lubisz tak siedzieć, czego nie rozumiem.
  Za oknem sypią się płatki śniegu. Słychać jedynie przejeżdżające samochody oraz głos aktorów w telewizorze.




Nawet nie wiem, co tym razem oglądamy. Za każdym razem nie jestem się w stanie skupić, gdy jesteś tuż obok mnie.


   Zaśmiałeś się, na co gwałtownie drgnąłem. Spojrzałem na ciebie, ponownie wbijając wzrok w ekran. Widok mokrej dziewczyny, która pewnie przed chwilą została wepchnięta do basenu, również mnie rozbawił. Prychnąłem pod nosem kręcąc głową. Znów spojrzałem na ciebie. Pojedyncze pasmo włosów opadało na twoje czoło. Różowe policzki i potargane blond włosy dodawały ci uroku. Zdecydowanie nie wyglądałeś na dziewiętnaście lat. Dałbym ci może o te cztery lata mniej, niż masz obecnie.
   Pamiętasz te czasy, gdy codziennie uciekaliśmy z lekcji, żeby tylko spędzić czas ze sobą? Przeważnie siedzieliśmy w starym domku na drzewie, który zrobił mi mój tata wieki temu. Cieszyliśmy się z każdego niepostrzeżenie skradzionego papierosa. Myśleliśmy, że nasi rodzice się nie zorientują. Odpalaliśmy go i krztusiliśmy się dymem. Ale wtedy to nie było ważne. Najważniejsze było to, że robiliśmy coś razem.
 



Jeżeli jeden z nas coś zrobił, drugi go naśladował. Niezależnie od tego, jakie będą konsekwencje.


    Byliśmy najlepszymi przyjaciółmi od zawsze. Od małego. Od piaskownicy. Mama opowiadała mi nawet jak się poznaliśmy. Była przy tym. W końcu, co za nierozważny rodzic puściłby trzyletnie dziecko same na plac zabaw? Podobno podbiegłem do ciebie obsypując cię piaskiem. Dobrze, że ani ja, ani ty tego nie pamiętamy…    Nawet dzisiaj się przyjaźnimy. Nic się nie zmieniło. Może prócz jednego małego szczegółu.
-Nudzi mnie ten film - rzekłeś, wyrywając mnie z rozmyśleń. Przetarłeś oczy i rozciągnąłeś się. Czekałeś na moją odpowiedź nie odrywając ode mnie wzroku. Nawet w pomieszczeniu, gdzie ekran telewizora dawał jedyne źródło światła, błękit twoich oczu był zauważalny od razu. Zaczerpnąłem głęboko powietrze opierając głowę o oparcie kanapy.
-W takim razie zmień płytę - odpowiedziałem po chwili uśmiechając się w twoją stronę. Jęknąłeś. Czy powiedziałem coś źle?
-Miałem na myśli coś innego. Cokolwiek innego. Byleby nie schodzić z tej kanapy. - wyglądałeś, jakbyś mówił do największego idioty. Zayn Malik, pieprzony idiota.
   Zbliżałeś się ku mnie. Moje serce zaczęło bić szybciej. Wystarczył najmniejszy gest z twojej strony, by sprawić u mnie atak serca, wiedziałeś? Przypuszczałeś kiedykolwiek, że obiekt rozchwytywania wielu dziewczyn w naszej szkole, chce właśnie ciebie?
Usiadłeś na moich udach. Ręce zarzuciłeś na moją szyję. Dla innych ta sytuacja byłaby dziwna, jednak dla nas jest czymś naturalnym.




Chryste, Horan, jeszcze chwila a dowiesz się jak na mnie działasz.



   Spojrzałeś mi głęboko w oczy. Ostatnio w taki sposób patrzyłeś na mnie, gdy dowiedziałeś się o moim powrocie do nałogu. Ty to dawno rzuciłeś. Ja nie potrafię, to wbrew mojej naturze.
-Dlaczego coraz mniej rozmawiamy? - zapytałeś z żalem w głosie. Nie potrafię ci szczerze odpowiedzieć. Ja znam prawdę, zaś ty, nigdy nie możesz się o tym dowiedzieć. Nie potrafiłbym nawet te słowa przepuścić przez gardło. To temat tabu poza moimi myślami.
-Nie chciałem, żeby tak wyszło. - przytaknąłeś nie odzywając się już ani słowem. Nie sądziłem, że nasza rozmowa przebiegnie tak gładko. Przeważnie wytykasz mi moje błędy i podajesz irracjonalne argumenty, z którymi muszę się zgodzić, zanim zakończysz temat. Nienawidziłem w tobie tego, że musiałeś zawsze postawić na swoim, a jednak w pewien sposób to kochałem. Wszystko w tobie kochałem i wątpię, że kiedykolwiek mogłoby się to zmienić.
   Wtuliłeś głowę w moją szyję łaskocząc mnie farbowanymi włosami. Biło od ciebie przyjemne ciepło, którego potrzebowałem czuć więcej. Objąłem cię w pasie przysuwając jeszcze bliżej, o ile to było możliwe. Słyszałem twój oddech. Wypuszczałeś powietrze wprost na moją rozgrzaną szyję.




Delikatnie mówiąc doprowadzałeś mnie do szału.



   Twoje ramie było odsłonięte. Była to wina zbyt dużej bluzki, którą miałeś akurat na sobie. Pocałowałem to miejsce. Nie powinienem tego robić. Zaśmiałeś się jedynie odsuwając, by spojrzeć mi w oczy. Zachowywaliśmy się jak para zakochanych, co było w tym złego?
Ponownie potrzebowałem bliskości twojego ciała. Nie myślałem zbyt wiele. Po prostu uniosłem wyżej głowę łącząc nasze usta razem. Nie zareagowałeś. Poruszyłem delikatnie wargami chwytając za twoje nadgarstki, które już chwile temu opadły z mojego karku. Bałem się że uciekniesz. Przynajmniej bym cię jakoś powstrzymał, gdybyś próbował się wyszarpać. Jednak nie poczułem żadnego oporu z twojej strony.



Byłeś razem ze mną odwzajemniając pocałunek. Poczułem motyle. W moim brzuchu były setki motyli, kłębiących się i łaskoczących mnie nieustannie.



   Niepewnie przejechałeś językiem po mojej dolnej wardze. Przygryzłeś ją na co ja jęknąłem w twoje usta. Poczułem jak się uśmiechasz. Było to moim spełnieniem wszystkiego. Pogłębiłem pocałunek. Dopiero wtedy zorientowałem się, że nadal mam zaciśnięte dłonie na twoich rękach. Puściłem je chwytając za twoje pośladki i przysuwając cię bliżej. Włożyłeś palce w moje ciemne włosy. Zniszczyłeś moją fryzurę, którą układałem specjalnie dla ciebie.
   Nie mogłem uwierzyć w to co robimy. Przyjaciele tak się nie zachowują. Nie chodziło o to, że tego nie chciałem… Wręcz przeciwnie. Ale to miało pozostać tylko w moich fantazjach. To miało się nigdy nie wydarzyć.
Byłeś tak blisko mnie. Na pewno poczułeś jak szaleńczo bije moje serce.    Oderwałeś się na moment ode mnie. Zacząłeś obdarowywać moją szyję pocałunkami. Odrzuciłem głowę do tyłu próbując unormować oddech, gdy ty przyssałeś moją skórę pozostawiając czerwone plamy. Czując ślad pozostawionych zębów wokół malinek, wiedziałem, że prędko one nie znikną. Mądrze, niech każdy wie, że robiłeś coś ze swoim przyjacielem.    

Jak ja się będę innym tłumaczyć? O tym nie pomyślałeś? Oh Malik, przejmujesz się.
   Chwyciłem za twoje biodra zrzucając cię z moim ud. Leżałeś teraz zdezorientowany na plecach. Wyglądałeś jak definicja czystego seksu. Twoje policzki były bardziej różowe, niż kiedykolwiek wcześniej. Rozglądałeś się po pokoju, jakby w drodze ucieczki. Po chwili twoje oczy zatrzymały się na mojej osobie.



Malik, ostrożnie. Ostatnie czego chcesz to twój wystraszony przyjaciel.



   Uśmiechnąłeś się, gdy wdrapałem się na ciebie. Siedziałem na twoim brzuchu nachylając się, by ponownie zatopić moje usta w twoich. Szybko włożyłem dłoń pod twoją bluzkę podwijając ją i ostatecznie przeciągając przez głowę. Moim oczom ukazał się umięśniony brzuch. Wiedziałem, że chodziłeś na siłownię, ale nie sądziłem, że zobaczę aż takie efekty.            Przejechałem dłonią przez twoją klatkę piersiową. Zauważyłem gęsią skórkę, która pojawiła się spowodowana moim dotykiem. Delikatnie pocałowałem cię w kącik ust na co przymrużyłeś oczy. Zeszedłem z ciebie dłonią schodząc coraz niżej. Będąc nią przy twoim podbrzuszu zacisnąłeś mocniej powieki odchylając głowę w tył. Ponownie cię pocałowałem, tym razem w usta. Od razu pogłębiłeś pocałunek. Zeszedłem jeszcze niżej dłonią natrafiając na linię twoich bokserek wystając spod spodni. Sprawnie odpiąłem guzik i rozsunąłem zamek nawet na moment nie przestając cię całować. To działo się pod wpływem emocji. Nagle poczułem, jak dłonią zaciskasz mój nadgarstek nie pozwalając więcej majstrować przy twoim rozporku. Odsunąłeś się na kilka centymetrów. Czyli co? To teraz? Teraz powyzywasz mnie od idiotów i więcej nie będziesz chciał mnie widzieć na oczy? Nie rób mi tego…Horan…
-Ja.. nie.. nie zrozum mnie źle - zaczął błagalnie - po prostu mnie to.. boję się tego. - rzekłeś na jednym wdechu przycinając się niejednokrotnie. Spojrzałem na ciebie. Nie wyglądałeś na wystraszonego. Prędzej na niedoświadczonego.



Spokojnie, moje dzikie fantazje wiele mnie nauczyły.



     Przejechałem po wewnętrznej stronie twojego uda mrucząc wprost do ucha.
-Nie masz się czego bać - jęknąłeś, gdy moja dłoń odnalazła wypukłość w twoich spodniach. Nie mogłeś tego ukryć,podobało ci się. Twoje ciało wygięło się w łuk. Zaczerpnąłeś głośno powietrze wstrzymując je przez chwilę.
-Nudzi mnie ten film - rzekłeś, wyrywając mnie z rozmyśleń. Przetarłeś oczy i rozciągnąłeś się. Czekałeś na moją odpowiedź nie odrywając ode mnie wzroku. Zaczerpnąłem głęboko powietrze opierając głowę o oparcie kanapy. Znów to zrobiłem. Znów myślałem o tobie.
-W takim razie zmień płytę - odpowiedziałem po chwili uśmiechając się w twoją stronę. Odwzajemniłeś uśmiech leniwie wstając i podchodząc po półki pełnej płyt. Wyjąłeś telefon z kieszeni i ekranem oświetliłeś przestrzeń, by lepiej widzieć ich nazwy.
Patrzyłem na ciebie. Analizowałem każdy twój ruch. Chciałbym ci powiedzieć co do ciebie czuję. Ale… nie mogę. Nie możesz o tym wiedzieć.



Jesteś moim przyjacielem a przyjaciele nie darzą siebie takim uczuciem, jakim ja darzę ciebie.



   Na moim miejscu zrobiłbyś na pewno to samo. Prawda? Chciałbym cię przeprosić, że myślę o tobie w taki sposób. To jest silniejsze ode mnie. Zrozum…
   Chciałbym ciebie nie kochać, byłoby mi o wiele łatwiej. To nie twoja wina. Po prostu masz coś w sobie, że skręca mnie od środka, gdy czuję bliskość twojego ciała. Sprawia, że każdą dziewczynę, która z tobą kiedykolwiek rozmawiała, mam ochotę udusić gołymi rękoma. Najlepiej odizolowałbym każdego od ciebie. Zostalibyśmy wtedy sami. Jestem egoistą, tak wiem. Ale egoistą, który cię kocha.







hej, zostaw po sobie chociaż komentarz (:

poniedziałek, 3 września 2012

One shot (part1) oraz informacja



 


Proszę, przeczytaj notatkę, to ważne:

Cześć. ;) Mówię na wstępie : chcę napisać drugą część tego one-shota, ale nie mam pojęcia kiedy to zrobię. Po drugie : kończę z moim opowiadaniem. Było miło... na początku, bo później czułam się jak inne dziewczyny, które prowadzą blogi : pisałam tylko z myślą 'trzeba na jutro skończyć' zamiast czerpać z tego przyjemność. Także, napiszę druga część jak najdzie mnie na to ochota ;)
Przepraszam wszystkich, że zrezygnowałam z pisania tej opowieści, czy jak ją tam można nazwać, szczerze mówiąc wiedziałam, że nie dotrwam do końca :/
(zauważyłam, że niektórzy trochę podbierają moje teksty, lub czasami znajduję kilka podobnych wątków podobna do mojego opowiadania)

Zastrzeżenia do one shota: Nie kopiowałam od nikogo, to wszystko siedziało w mojej głowie od jakiegoś czasu ... naprawdę nie brałam od nikogo pomysłu na ten one shot i w trakcie pisania jego, okazało się, że przez przypadek ktoś miał podobną historię :/
Uwaga: Występuje tutaj miłość męsko/męska i ,jeżeli znasz mnie to powinieneś wiedzieć, że zawarłam tutaj scenki dla starszych, także czytasz na własną odpowiedzialność.
JESZCZE JEDNO: Przeczytałam właśnie poprzednie komentarze.. Jezu.. jak one na mnie działają : dzięki Wam nie kończę z pisaniem - jedynie kończę z tym opowiadaniem i mam nadzieję, że na tym one shocie nie poprzestanę, będę pisać następne, lecz, jak juz wspomniałam: tylko one shoty a dodawać je będę w różnych odstępach czasowych - kto chce byc powiadomiony o nowych - niech zostawi notkę w komentarzu .. DZIĘKUJE WAM <3


Zapraszam na.. ONE SHOTA O ZIALLU:




*Niall*
                     
Leżałem na łóżku oparty o ścianę i z nudów podrzucałem małą pomarańczową piłkę do góry. Co chwila upuszczałem ją i mozolnie podnosiłem się z miejsca, by zebrać ją z ziemi i następnie wracałem do poprzedniego zajęcia. Zayn siedział spokojnie obok mnie nie odrywając wzroku od laptopa położonego na jego nogach i co jakiś czas przeklinał pod nosem, kiedy internet znacznie zwalniał. Łatwo wyprowadzić go z równowagi, więc dziwie się, że jeszcze ten laptop jest w całości. Ostatnio rzucił swój nowy telefon o ścianę, tylko dlatego, że jego dziewczyna nie odpisywała przez kilka minut... Tak, bardzo łatwo go wyprowadzić z równowagi. Ponownie podrzuciłem swoją piłką nie mogąc znaleźć lepszego zajęcia, lecz ta jakby specjalnie trafiła w mulata, który posłał mi mordercze spojrzenie i po chwili powrócił do swojego laptopa. Odłożyłem piłkę, która będąc w mojej ręce sama prosiła o to, by mieć więcej problemów z Zaynem i usiadłem po turecku przypatrując się jego zachowaniu. Ze skupieniem i wymalowaną złością na twarzy uporczywie klikał w klawiaturę laptopa i przejeżdżał kursorem po ekranie nadal szepcząc wiązankę przekleństw, których nawet ja o ich istnieniu nie wiedziałem. Patrzyłem na jego palce uderzające na poszczególne litery, które wybijały denerwujące kliknięcia a następnie podążyłem wzrokiem na opinającą kremową podkoszulkę nastolatka by na końcu skupić swoją uwagę na całej osobie siedzącej przede mną. Najwyraźniej zauważył, że przyglądam się jemu od pewnego czasu, bo ze zdenerwowania jego twarz wyglądała bardziej na skrępowaną. Oderwał się od urządzenia umieszczonego na jego nogach i zwrócił się w moją stronę z zakłopotaniem jednocześnie pytając, dlaczego na niego patrzę.
-Nudzi mi się Zayn - powiedziałem z wielkim grymasem na twarzy - zróbmy coś. Cały czas siedzisz na tym laptopie - dodałem po chwili z wyrzutami co do jego dotychczasowego zajęcia. Chłopak odetchnął ciężko i odstawił laptop na komodę obok i również usiadł po turecku tak, że siedzieliśmy twarzą w twarz.
-Dobrze - zaczął, jakby z przymusu, swoją wypowiedź - co chcesz w takim razie robić? - zapytał na co wzruszyłem ramionami. Wypuścił powietrze z świstem ze swoich płuc dając mi jasno do zrozumienia, że ma mi za złe to, iż oderwałem go od klikania w klawiaturę. Powinien mi dziękować za to, że nie szarpie swoich nerwów nad tym urządzeniem, chociaż jakby na to teraz popatrzeć, to jego cierpliwość z każdą sekundą maleje przy rozmowie ze mną - Jak coś wymyślisz to powiedz - oznajmił po krótkiej chwili wracając do urządzenia leżącego na komodzie. Wywróciłem oczami i skrzyżowałem ręce na swojej piersi pozostając przy tym, by wpatrywać się w niego, dopóki nie zwróci ponownie na mnie uwagi. Siedziałem w tym postanowieniu przez dłuższą chwilę bez żadnych rezultatów na co fuknąłem, niczym małe dziecko, i położyłem się na łóżku patrząc w sufit. Nagle zaciekawiło mnie ilość moich oddechów i czas, w którym wpuszczałem powietrze i wypuszczałem. Liczyłem sekundy od momentu ostatniego wdechu, gdy po chwili zapadła cisza, bez denerwującego klikania o klawiaturę.
-Ty w ogóle oddychasz? - zapytał Zayn na co szybko wypuściłem powietrze i zacząłem się głupio śmiać. Taki trochę wymuszony śmiech, lecz w moim wykonaniu zawsze zarażał innych - O matko, tobie serio odbija - prychnął pod nosem i odwracając się bokiem odsunął szufladę szukając w niej czegoś. Wyjął z niej gazetę rzucając ją w moją stronę i bezczelnie wrócił do swojego laptopa. Zerknąłem na okładkę, gdzie widniał napis znanego magazynu dla mężczyzn... otworzyłem szerzej usta i teatralnie zwróciłem się w jego stronę.
-Serio Zayn? - spytałem z ironią w głosie i lekkim obrzydzeniem wskazując na gazetę w moich dłoniach. Spojrzał na mnie i machnął ręką, jakby to wszystko było całkiem normalną sytuacją. Pokręciłem głową z rozbawienia i uporczywie przyglądałem się jemu czekając, aż w końcu zacznie się śmiać i powie, że sobie żartował z tą gazetą, jednak na nic takiego się nie zapowiadało. Odrzuciłem gazetę na bok i ponownie oparłem się o ścianę wsłuchując się w coraz to głośniejszy szum wiatru za oknem. Chyba zbiera się na deszcz, lecz nie mogłem potwierdzić mojego przypuszczenia z powodu później pory i braku możliwości dostrzeżenia czegokolwiek prócz ciemności. Spojrzałem na gazetę, która leżała obok i kusiła mnie będąc jedynym ciekawym zajęciem, oczywiście prócz liczenia wszystkich kropek nadrukowanych na pościeli w pokoju Zayna.
W końcu przełamałem się i chwyciłem gazetę do rąk poprawiając się na miejscu. Otworzyłem na pierwszej stronie zostając na niej przez krótką chwilę i przełożyłem kartkę przyglądając się następnym zdjęciom z coraz  większym zainteresowaniem. Zayn zwrócił się na chwilę w moja stronę uśmiechając, na ten swój sposób, którego nie mogłem nigdy odgadnąć i prychnął pod nosem kiwając głową z dezaprobatą.
-Spieprzaj, sam mi to dałeś - powiedziałem zagłębiając się bardziej w swojej 'lekturze'. Przełożyłem na następną stronę przygryzając dolną wargę i przełykając głośno ślinę. I kolejna strona...

Po oglądnięciu całej gazety odłożyłem ją z widocznymi rumieńcami na twarzy i usiadłem na łóżku trochę 'nabuzowany' po tych wszystkich zdjęciach. Zacząłem wyłamywać palce przy czym nie obeszło się bez przeszywającego dźwięku, równie nieprzyjemnego co i stukanie w klawiaturę. Spojrzałem na Zayna, który najwyraźniej zapomniał o bożym świecie i ponownie spuściłem głowę zastanawiając się nad sensem słów, którymi mam zamiar przerwać ciszę, zdającą się mi ciążyć bardziej niż poprzednio.
-Teraz wyruchałbym kogokolwiek – tak, jednak to nie było niczym przemyślanym co równie dobrze można było dostrzec po minie Zayna, jaką mnie obdarował.
-Czyli mogłem ci tego nie dawać – zaśmiał się, lecz po chwili na twarzy mulata pojawiła się ciekawość – kogokolwiek? Rozumiem, że chłopaków też – poruszył znacząco brwiami i oczekiwał mojej odpowiedzi.
-Nie o to mi chodziło, ale skoro proponujesz – również poruszyłem brwiami na co Zayn zareagował śmiechem. Odchylił głowę do tyłu napotykając ścianę i oparł się o nią przykrywając dłonią swoje usta, by przytłumić melodyjny odgłos wydobywający się z gardła nastolatka. Po krótkiej chwili powrócił do ekranu z którego biło blade światło mniej oświetlające pokuj, niż sama lampka nocna znajdująca się po mojej stronie. Czy on naprawdę nie może oderwać się na dłuższą chwilę od tego pieprzonego laptopa?!
-Ciekawe jak to jest z chłopakiem – powiedziałem mając skrytą nadzieję, że oderwie się w końcu od tego urządzenia… Mulat zamrugał kilkakrotnie oczami i spojrzał na mnie niedowierzając, czy nawet nie rozumiejąc moich słów, wypowiedzianych przed chwilą.
-Poważnie ? – spytał z ironią w głosie lekko kiwając głową, jakby nadal analizował to, co powiedziałem. Zwilżyłem swoje usta przejeżdżając po nich językiem i spojrzałem w jego oczy.
-A ty nie zastanawiałeś się nad tym? – zapytałem bez żadnych emocji w głosie i podciągnąłem jedno kolano do siebie, gdzie oparłem o nie swoją głowę i objąłem nogę rękoma garbiąc się przy tym a wzrok wbijając w coraz to bardziej bledszą twarz Zayna. Pokręcił głową zaprzeczając mojemu pytaniu i o dziwo nie wrócił do klikania w klawiaturę, tylko bardziej przekręcił się w moją stronę chcąc zadać kolejne pytanie.
-Chciałbyś zrobić to z chłopakiem ? – zapytał ze zdziwieniem próbując zrozumieć to, co starałem się mu przekazać. Wzruszyłem ramionami będąc w transie, gdzie nie potrafiłem oderwać się od jednego punktu w oknie na którym krople deszczu leniwie spływały najpierw uderzając o szklaną powierzchnię. Czyli jednak pada. Nadal nie odrywałem wzroku z okna, nie zauważyłem nawet, jak Zayn odstawił laptop i znacznie się przysunął i przyglądał się mi z zaciekawieniem. Zaczesał swoje ciemne włosy palcami, które dzisiejszego wieczora nie były ułożone idealnie jak przeważnie tak było go tak widywać. – jesteś gejem czy bi ?- zadał to pytanie na które prawdę mówiąc mnie zatkało. Momentalnie oderwałem się od punktu na oknie i spojrzałem na mulata.
- Nie jestem żadnym z nich – rzekłem trochę piskliwym głosem. Gdyby zatrzymać na moment czas, inni uznaliby, że zbiera mi się na płacz, przez ton mojego głosu, jednak nic podobnego. Zmarszczyłem brwi i kontynuowałem – ja chcę tylko sprawdzić jak to jest, to z ciekawości. Naprawdę – zacząłem się tłumaczyć wywołując uśmiech na twarzy przyjaciela. Wsparł się na rękach poprawiając ułożenie na łóżku. – a ty nie chciałbyś niczego takiego spróbować ? – zapytałem próbować zboczyć od rozmów na temat mojej osoby. Zayn odwrócił wzrok a jego jeden kącik ust uniósł się do góry. Zastanawiał się nad odpowiedzią.
-Tylko zobaczyć jak to jest, tak? – zapytał próbując upewnić się, nim odpowie. Skinąłem głową patrząc, jak chłopak walczy sam ze sobą w myślach. Otworzył usta, lecz po chwili zrezygnował i spuścił głowę kiwając ją i śmiejąc się nerwowo. Spojrzał na mnie i odpowiedział na pytanie energicznym kiwnięciem głowy a następnie zaśmiał się na całe gardło próbując rozładować napięcie. Uśmiechnąłem się do przyjaciela i rzekłem, aby się mnie nie czepiał, skoro sam chciał to zrobić.

Oparłem się o łóżko znajdując pilot pod poduszkami i włączyłem telewizor, który stał naprzeciwko łóżka. Dlaczego wcześniej o tym nie pomyślałem… przełączałem stacje i zrozumiałem, dlaczego nie wpadłem na ten pomysł wcześniej. Nic ciekawego akurat nie szło, więc włączyłem na stację muzyczną i odłożyłem na bok pilot. Zerknąłem na Zayna, który nadal siedział w tym samym miejscu i uparcie patrzył w ścianę, gdzie ja poprzednio ją zasłaniałem. Zwróciłem jego uwagę na mnie wypowiadając imię chłopaka.
-Nie powracasz do laptopa? – zapytałem śmiejąc się jak głupi i na chwilę spojrzałem na telewizor, w którym aktualnie leciała nasza piosenka i natychmiast przełączyłem na inny kanał. Szczerze mówiąc miałem dosyć słuchania tej melodii, która zostawała w mojej głowie na kilka minut, lub dłużej jeżeli nie zająłbym czymś innym swoje myśli. Wystarczy mi śpiewanie jej na każdym jednym koncercie…
-Zastanawiam się – szepnął Zayn po dłuższej chwili pozostając w tym samym miejscu.
-Nad czym? – czy nie mógłby od razu odpowiedzieć, tylko muszę dopytywać o co tym razem chodzi. Dla innych Zayn jest intrygujący, ale jak dla mnie czasami zdaje się być denerwujący z zwlekaniem zaszczycenia nas swoją odpowiedzią. Zanim cokolwiek powiedział postanowiłem znów powrócić do wpatrywania się w teledyski, które puszczali w telewizorze. Znając Zayna, to albo stwierdzi, że to nic ważnego czy odpowie… ale po dłuższych namowach.

-Chciałbyś to ze mną zrobić? – zapytał po chwili a ja zamarłem. Dalej patrzyłem w ekran telewizora nim to do mnie dotarło. Spojrzałem na niego, by przekonać się, że to tylko żarty, ale wyraz twarzy Zayna nie wskazywał na to. Czyli co? : mój przyjaciel z którym znam się od dwóch lat, przebywam z nim wręcz codziennie, razem z trzema innymi chłopakami tworzymy zespół na skalę światową, ma dziewczynę, jest heteroseksualny a on, a on chce ze mną uprawiać sex? … czy to jest normalne? Nawet zwykła ciekawość nie usprawiedliwia tego, co mi zaproponował. Przełknąłem ślinę i otworzyłem szerzej usta siedząc jak sparaliżowany. Nastolatek zauważył, że tym pytaniem mnie zszokował, więc znów zaśmiał się nerwowo i przeprosił. Nigdy nie słyszałem by to robił, żeby kogoś przepraszał
Wstał z łóżka, kiedy ja nadal nie odpowiedziałem i jak ten głupi patrzyłem się z otwartymi ustami w niego. Kiedy w końcu do mnie dotarło w jakiej znajduję się sytuacji chwyciłem za nadgarstek przyjaciela zatrzymując go tym samym i powstrzymując przed odejściem. Odwrócił się i napotkał swoimi czekoladowymi tęczówkami moje, trochę zażenowane z powodu zastałej sytuacji. Nim zdążył cokolwiek zrobić pokiwałem energicznie głową działając bez jakiegokolwiek przemyślenia. Pociągnąłem go z powrotem na łóżko tak, że opadł obok mnie na plecach, gdzie następnie podciągnął się na łokciach ukrywając delikatnego uśmiechu na jego ustach. Usiadłem na nim okrakiem i zilustrowałem jego twarz wzrokiem a później podążyłem niżej zatrzymując się na opiętej podkoszulce mulata. Znów spojrzałem w oczy chłopaka.
-Nie będziesz żałował? – zapytałem po dosłownie kilku minutach nie do końca wiedząc, jak powinienem zachować się w takiej sytuacji. W końcu … to chłopak a do tego mój przyjaciel. Jednak nie chciałem rezygnować. Nie wiem dlaczego, przecież później możemy się do siebie nie odzywać, unikać będąc zażenowanym tym, co ma zaraz się tutaj wydarzyć, jednak nie miało to dla mnie wielkiego znaczenia. Żyje się chwilą, prawda? Poza tym już wspominałem, że chciałem spróbować a taka okazja może się już nie nadarzyć…czyli trochę wykorzystuję sytuację, lecz skoro sam mi to zaproponował również chce to zrobić.  Zayn zaprzeczył ruchem głowy nadal leżąc w tym samym miejscu, w końcu to ja górowałem nad nim, przynajmniej jak na razie.
-To dobrze – kiwnąłem głową prawie szepcząc te słowa. Nieznacznie przybliżyłem się do niego nadal siedząc na nim i niepewnie wyciągnąłem dłoń, którą przez sekundę zatrzymałem w powietrzu, lecz kontynuowałem dopóki nie dotknąłem policzka mulata. Przejechałem kciukiem po nim głaszcząc rozgrzaną skórę na jego policzku. Spojrzałem w jego ciemne oczy przełykając ślinę i znów przybliżyłem się do jego twarzy tym razem zwracając uwagę na rozchylone usta nastolatka. Nie ruszył się, chyba tak samo jak i ja był zdenerwowany i niepewny swoich czynów. To ja musiałem działać, więc pokonałem dzielącą nas przestrzeń muskając usta chłopaka. Zaprzestałem na chwilę, by znów delikatnie dotknąć swoimi wargami jego, które dopiero przy tym ruchu oddały pocałunek, równie niepewnie jak ja. Jedną dłonią gładziłem policzek Zayna zaś drugą wplotłem w jego gęste włosy przyciągając go bliżej do siebie. Przyssałem dolną wargę chłopaka czując przy tym jak się uśmiecha. Chłopak opierał się łokciem o łóżku a drugą ręką położył na mojej talii łaskocząc mnie, kiedy jego zimne palce muskały skórę pod materiałem podkoszulki, niedbale podwiniętą chcąc poczuć ciepło mojego ciała. Odsunąłem się na chwilę odrywając dłonie od chłopaka i powracając do pozycji, w której jeszcze chwilę temu przerwałem dzieląca nas odległość i po raz pierwszy poczułem smak jego ust. Znów spojrzałem na jego twarz czując, jak dłonią pod moją podkoszulką głaszcze napięte mięśnie pleców. Chwyciłem za róg swojej podkoszulki i wolno przeciągnąłem ją przez głowę i rzucając za siebie. Nastolatek podążał wzrokiem za wszystkimi moimi ruchami oraz za rzuconym materiałem, który teraz leżał bezwładnie na podłodze powracając do mojego nagiego torsu.
-Musimy to robić jakbyśmy się znali? W sensie..  wiesz o co mi chodzi.. ych . że .. zapomnijmy kim.. zapomnijmy kim dla siebie jesteśmy – powiedział jąkając się i nie zupełnie tak, jak zamierzał przelać swoje myśli w sensowne zdanie. Kiwnąłem głową krótko całując go w usta.
-To będzie trudne, wiesz o tym – rzekłem znów wpijając się z rozchylone i wilgotne usta chłopaka przechodząc pocałunkami na linię żuchwy. Powoli całowałem szyję na co Zayn odchylił głowę do tyłu dając mi tym samym lepszy do niej dostęp. Zatoczyłem krąg językiem w miejscu, gdzie zamierzałem złożyć malinkę. Pewnie mnie za to zabije, lecz w każdym razie może usprawiedliwić się nocą spędzoną z nieźle wstawioną dziewczyną poznaną w klubie. Przyssałem się do skóry chłopaka, pod którą wyraźnie czułem przyśpieszone tętno. Zayn odchylił jeszcze bardziej swoją głowę do tyłu a dłonie zacisnął na moich plecach po chwili puszczając uścisk i masując ślad wbitych paznokci, zaś ja podparłem się rękoma o łóżko. Wbiłem swoje zęby w jego skórę zostawiając szereg czerwonych śladów na co Zayn jęknął gardłowo. Ucałowałem zaczerwienione miejsce na szyi mulata i wróciłem do jego ust całując w ich lewy kącik. Wsunąłem pod kremową podkoszulkę nastolatka dłoń i błądząc po jego zbudowanym torsie pozbyłem się górnego odzienia, również rzucając ją znajdując miejsce obok mojej podkoszulki. Kiedy w końcu Zayn i jego natura władcy, jak to określałem, obudziła się w nim, przerzucił mnie przez siebie tak, że to ja leżałem placami na ciepłej pościeli patrząc, jak sam chwyta za klamrę od paska moich spodni a następnie rozpina rozporek i gwałtownie ściąga rurki z moich nóg. Wypiąłem biodra do góry ułatwiając mu pozbycia się szarych spodni zostając w samych bokserkach. Tak samo jak ja, usiadł na mnie okrakiem obdarzając moją szyję ciepłymi pocałunkami. Wspiął się wyżej i musnął moje wargi przejeżdżając po nich językiem na co drgnąłem, lecz po chwili rozszerzyłem bardziej usta pozwalając mu wejść do środka. Poczułem jak nasze zęby obijają się o siebie a następnie pogłębia pocałunek muskając moje podniebienie koniuszkiem języka. Wydobyłem z siebie stłumiony jęk, kiedy nasze języki zetknęły się razem. Nie trwało to długo, ponieważ Zayn odsunął się ciężko oddychając i jakby analizując swoje zachowanie. Zmarszczył czoło i powrócił wzrokiem w moją stronę napotykając zdezorientowaną minę.
-Chyba nie masz zamiaru teraz przestać. – bardziej stwierdziłem niż zapytałem gładząc jego dłoń, która podtrzymywała chłopaka na łóżku zapobiegając straceniu równowagi. Przymknął na chwilę powieki rozluźniając się i unosząc kąciki ust do góry.
-Nie – szepnął tonem, którego jeszcze nie słyszałem co wywołało u mnie ledwo wyczuwalne dreszcze. Poprawił swoje ułożenie drażniąc materiał moich bokserek na co jęknąłem gardłowo, lecz zostało to przytłumione poprzez napieranie warg mulata o moje. Zszedł ze mnie ściągając ostatnią rzecz, będącym moim odzieniem, nie odrywając nawet na chwilę oczu od moich błękitnych tęczówek i rzucił moimi bokserkami za siebie. Ułożył się obok mnie podpierając się łokciem i przesunął wolną dłonią po moim torsie schodząc coraz niżej. Spojrzał na dół zauważając moją erekcję.
 -Widzę, że ci się podoba – szepnął z delikatnym uśmiechem na twarzy na co odwróciłem głowę czując, że do moich policzków napływa krew tworząc widoczne rumieńce a w uszach słyszałem swoje tętno. Przełknąłem ślinę będąc zażenowany tym, co Zayn zobaczył. Zmarszczyłem czoło i jęknąłem niezadowolony próbując dać znak chłopakowi, że czuję się niezręcznie. Jednak nastolatek spojrzał na mnie i uniósł jeden kącik ust do góry  – nie wstydź się – powiedział zauważając zarumienione, a jakby to lepiej określić czerwone policzki, uwydatnione jeszcze bardziej przez światło z lampki nocnej będące tuż nad moją głową. Pokręciłem desperacko głową i kazałem, by kontynuował. Będąc dłonią przy moim podbrzuszu nieświadomie uniosłem biodra do góry i zamknąłem powieki czując, jak jego palce schodzą jeszcze niżej. Kiedy chwycił w dłoń moją erekcję zacisnąłem dłonie na pościeli i ciężko sapnąłem. Jego palce owinęły się wokół przyrodzenia i powoli zaczął symulować moją męskość. Wygiąłem się w lekki łuk, gdy ruchy Zayna znacznie przyśpieszyły a z mojego gardła wydobywały się ciche jęki. Otworzyłem oczy chcąc dokładnie wiedzieć co mój przyjaciel… co mój przyjaciel,  robi pomimo tego, że przekracza granice w naszej znajomości. Przekręciłem głowę w stronę Zayna i zauważyłem jak mi się przygląda. Bez żadnego skrępowania patrzy na moją twarz i się uśmiecha .Zacisnąłem mocniej powieki próbując wypowiedzieć kilka słów.
-Nie patrz– szepnąłem, bo tylko na to było mnie w tej chwili stać, nie wiedząc w jakim stanie się znajduję : czy było mi przyjemnie czy bardziej wstydziłem się tego, że chłopak obciąga mi ręką -hej no, przecież ten chłopak to Zayn. Zayn Malik- mój przyjaciel do cholery i nie wiem, nie mam zielonego pojęcia dlaczego się na to zgodziłem. Ponownie wysiliłem się by otworzyć zaciśnięte powieki.
-Nie patrz na co? – zapytał chichocząc pod nosem. Uniósł się wyżej na ręce, by widzieć mnie całego. Dlaczego on musi się drażnić … przecież widzi, że to dla mnie nie jest wygodna sytuacja .
-Przestań – rzekłem odchylając głowę w tył. Chłopak przysunął się bliżej do mnie łaskocząc nosem mój czerwony policzek.
-Skoro wolisz żebym przestał. – usłyszałem jego głos przy swoim uchu i po chwili dłoń, którą trzymał na mojej erekcji, zniknęła. Jęknąłem niezadowolony i podirytowany jego zachowaniem. Widać, że go to bawi, wiedział dokładnie o co mi chodzi.
-To nie jest śmieszne – rzekłem desperacko i bezwładnie położyłem się na łóżku rozluźniając zaciśnięte dłonie na pościeli. Zayn w tym czasie rozpiął rozporek swoich rurek i powoli zsuwał je z bioder nieprzerwanie patrząc w moją stronę. Po krótkiej chwili również i ja patrzyłem na niego i na jego mozolne ruchy kiwając głową z dezaprobatą – wolniej się nie da? – zapytałem retorycznie przeczesując swoją dłonią blond włosy i znów kładąc ją na łóżku. Chłopak ściągnął je jeszcze wolniej i zaśmiał się widząc jak przewracam oczami. Przybliżył się, będąc twarzą przy mojej tak, że nawet przy bladym świetle lampki dostrzegłem czekoladowe oczy bruneta, w których tliły się iskierki. Podniosłem się klęcząc teraz na kolanach tak samo jak nastolatek przede mną. Nagle spoważniał, aż na ten widok zaschło mi w gardle. Analizował wszystkie rysy na mojej twarzy z niezrozumiałym wyrazem twarzy i szczerze mówiąc bałem się, że ma teraz niepewności czy obawy… lub, że po prostu zrozumiał w jakiej sytuacji się znajduje. Zmarszczyłem brwi i położyłem prawą dłoń na jego tali delikatnie poruszając ją w górę i w dół, jakbym chciał go zapewnić, że wszystko jest w porządku. Mulat oderwał wzrok ode mnie i patrząc w bok powiedział niepewnym tonem, tak różnym od tego sprzed kilku minut.
-To umm. Ty czy ja ? – zadał pytanie ponownie zwracając wzrok w moje oczy. Uśmiechnąłem się i przygryzłem dolną wargę Zayna mrucząc prosto w jego usta.
-Możesz ty jeżeli chcesz – odsunąłem się na kilka centymetrów od niego zjeżdżając dłonią z talii nastolatka do lini bokserek i zsuwając je wolno, pomagając sobie przy tym również i drugą dłonią i rzuciłem ja na podłogę. Usłyszałem jak cicho jęknął, kiedy również klęcząc przede mną, całkiem nagi, przysunąłem go bliżej do siebie i wysunąłem biodra ku niemu całkiem nieświadomie. Poczułem jak Zayn robi się twardszy. Znów delikatnie musnąłem jego usta na co chłopak zareagował bardziej gwałtownie i wpił się w moje. Pogłębił pocałunek, który stawał się coraz bardziej brutalny a ja prawie bez żadnych oporów oddawałem go błądząc dłońmi po plecach Zayna. Naparł na mnie tak, że znów leżałem na placach z rozłożonymi nogami, którymi objąłem mulata w pasie i przysunąłem jeszcze bliżej siebie. Zayn jęknął gardłowo i oderwał się od moich ust schodząc pocałunkami na szyję, następnie linię obojczyka i docierając do brzucha. Znów uśmiechnął się w moją stronę a ja chwyciłem go za ramiona i pociągnąłem go do swojej twarzy składając na jego czerwonych ustach krótki pocałunek poczym ten odsunął się ode mnie jak poparzony.
-Niall. Ja… nie mamy kondomów ani lubrykantu – powiedział przestraszony. Przełknąłem ślinę.
-Są niepotrzebne– próbowałem uspokoić Zayna posyłając w jego stronę krzepiący uśmiech. Pogładził mój zarumieniony policzek kciukiem i pokręcił głową.
-Nie będzie cię… ych. No wiesz, boleć? – zapytał dając mi do zrozumienia, że przecież on również chce, abym odczuwał przyjemność. W tej chwili poczułem zimno na całym ciele i lekkie ciarki uświadamiając sobie, że to jednak może przysporzyć nieprzyjemnego uczucia. Bałem się? Chyba tak, miałem teraz pewne obawy, już nawet nie chodzi o to, co przez cały czas mnie dręczyło – że TEN Zayn to MÓJ przyjaciel – ale również i tego, co ma się wydarzyć za chwilę, jeżeli tego nie zatrzymam. Chciałem żebyśmy zakończyli? Nie, chociaż miałem wątpliwości… Zayn patrzył mi prosto w oczy i najwidoczniej wyczytał z nich strach, więc odsunął się na moment nieustannie wbijając we mnie swoje tęczówki.
-Po prostu to zróbmy – rzekłem po czym podparłem się na łokciach i pocałowałem nastolatka. Ostrożnie naparł na mnie. Znów leżałem na plecach obejmując udami chłopaka i kiedy po krótkiej chwili, gdzie mulat powoli się zniżał się o kilka centymetrów w dół, poczułem go przy sobie. Zacisnął swoje pięści na pościeli po obu stronach mojej głowy i najdelikatniej jak umiał wszedł we mnie do połowy. Zatrzymał się, kiedy usłyszał mój jęk pełny bólu. Kiedy się uspokoiłem, prawie nie czując chłopaka w środku, spojrzałem na niego zauważając grobową minę na jego twarzy. Wystraszył się.
-Już możesz – rzekłem, chcąc by kontynuował. Widziałam przez chwilę, że się wahał lecz wszedł we mnie głębiej tak samo wolno jak poprzednim razem. Przeniosłem ręce z pościeli na jego szyję kiedy wracał i znów jego członek pogłębił się we mnie. Wbiłem paznokcie w odsłonięte plecy Zayna i syknąłem przeciągle, kiedy ból nasilił się za drugim pchnięciem. Chyba dopiero teraz żałowałem, że się zgodziłem. Najwyraźniej Zaynowi też to nie do końca się podobało, widząc jak sprawia mi tym niemiłe doznania. Pocałował mnie w rozchylone usta odsuwając się, kiedy odwróciłem głowę dławiąc się powietrzem. Ciężko dyszałem a nawet nie byliśmy w połowie. Zwróciłem się w jego kierunku i nieporadnie ucałowałem zaciśnięte wargi mulata na co ten oparty jedną ręką o łóżko pogładził moją rozpaloną szyję zaczynając obdarowywać ją pocałunkami. Rozluźnił mnie a widząc, że zatraciłem się w tej chwili, ponowił pchnięcie szybciej niż ostatnio. Zostało odebrane to głębokimi szramami na plecach bruneta zadane moimi paznokciami oraz tym, że wygiąłem się w łuk wbijając ciało w łóżko. Znów wszedł a jedną ręką wziął moje dłonie z jego karku i położył je po obu stronach mojej głowy. Złączył nasze dłonie razem splątując palce ze sobą i zaciskając ucisk przy kolejnych pchnięciach.
Nie jestem pewny ile to trwało, lecz poczułem … coś. To było przyjemne. Zayn znacznie przyśpieszył ruchów, lecz nie wchodził w pełni. Z mojego gardła co chwilę było słyszeć ciche pomrukiwanie oraz jęki tak samo, jak i z ust mulata. Po moim policzku spłynęła samotna łza, która nagromadziła się w kąciku oka, pozostawiając po sobie strużkę słonej cieczy. Zayn zauważając to przybliżył się i zaczął sunąć językiem po moim policzku zostawiając mokry ślad a na końcu całując kącik ust. Uśmiechnąłem się i poprawiłem uścisk naszych złączonych dłoni przyciągając objętymi nogami Zayna do siebie czując go jeszcze głębiej.
 Po dłuższej chwili cały pokuj przepełniony był jękami spełnienia a nasze mięśnie napięły się do granic możliwości, ponadto członek Zayna nabrzmiał tak, że za niedługo doświadczy uczucia uniesienia. Mi też mało do tego brakowało. Zwolnił swoje ruchy, lecz wchodząc głębiej i bardziej agresywnie. Poczułem jak moje wnętrze wypełnia ciepła ciecz a po chwili na moim oraz na jego brzuchu roztrysnęła biała maź. Ciężko dysząc chłopak opadł na mnie muskając ustami oraz drażniąc gorącym oddechem moja dolna wargę. Przygryzł ją i zassał unosząc się, by zaczerpnąć powietrza.
 Zeszedł za mnie kładąc się obok i nabierając siły a po chwili dłuższej chwili, gdzie słychać było tylko nasze ciężkie oddechy, wyszedł mówiąc, że idzie wziąć prysznic. Ja zaś leżałem w tym samym miejscu patrząc bez w sufit. Kiedy otrzeźwiałem zdałem sobie z tego sprawę co zrobiliśmy. Kurwa mać. Dlaczego akurat teraz o tym myślę jak miałem na to czas przed zgodzeniem się na sex z przyjacielem. Przeczesałem włosy dłonią i również postanowiłem skorzystać z prysznica w innej części domu Malika. Ych, szanowny Niall teraz żałuje…

zostawisz komentarz? ;)

wtorek, 7 sierpnia 2012

Przeeeepraszaaam :/

Zabijecie mnie prawda? Wiem, to nie pierwszy raz jak nie wyrabiam sie z rozdzialem. 

Niestety nie moge dodac zadnych nowych rozdzialow, poniewaz przyjechala do mnie rodzina z Londynu i nie mam czasu ich pisac.
Myslalam nad tym jak Wam to wynagrodzic i postanowilam mapisac one shota rowniez o Ziallu. 
Jeszzce raz bardzo przepraszam, wiem jestem okropna :o 
Nie wiem kiedy go dodam . 
Takze, nie bijcie mnie i przepraszam za bledy, ale to tablet z Londynu mojej kuzynki i nie wiem jak sie tutaj ustawia jezyk na Polski. O.o 
Do napisania ;3 


Wybaczcie ;(

piątek, 3 sierpnia 2012

Rozdział 6

Hay guys !
Przeeeeepraaaszaaaaaam, ale wyszło takie ych nudne. Mało Zialla, bardzo mało za co chcę przeprosić :(
Starałam się zrobić przynajmniej dłuższe, ale jak widać dłuższy nie idzie w parze z dobrym rozdziałem. Będzie dużo przekleństw a do tego jeszcze więcej dialogów, ale oto przed Wami siedem stron i kilka długich godzin przed komputerem, bo jakoś w połowie nie mogłam się za to zabrać:

 Wyszło b e z n a d z i e j n i e !   ale jednak wysyłam, w końcu termin o.O

Wróciłem do domu trzęsąc się z zimna. Ciekawe co ma powiedzieć Niall, cały przemoczony, do tego z dłuższą drogą do domu niż ja a wiatr właśnie wzmógł na sile. Mam nadzieję, że się nie rozchoruje.
Dom był pusty, jak zresztą zawsze, więc czego ja się mogłem spodziewać? Wszedłem do swojego pokoju, w którym nic się nie zmieniło. Ostatnimi czasy postanowiłem zamykać go na klucz, by nikt już nigdy do niego nie wchodził. Łóżko pozostałe w tym samym nieładzie, w jakim je zostawiłem; odsunięte szuflady tak samo, jak rano; rozrzucone po całym pokoju ubrania i papiery w tym samym miejscu, jak przedtem. Usiadłem na parapecie i uchyliłem delikatnie okno uprzednio wyciągając z kieszeni paczkę papierosów. Znalazłem jeszcze sprawną zapalniczkę i odpaliłem szybko papierosa, by móc rozkoszować się jego mocnym i gryzącym gardło smakiem. To moja jedyna droga ucieczki od tych wszystkich problemów. Kiedy skończyłem jednego, z paczki zniknął kolejny i tak, dopóki się nie uspokoję i dopóki moje ręce przestaną się trząść. Uchylone okno mało pomagało w wentylowaniu pokoju, bo już po chwili gęsta mgła unosiła się w całym pomieszczeniu. I tak to teraz nie ma znaczenia. Kiedy w końcu wypaliłem całą paczkę postanowiłem położyć się na łóżku, zaprzestając na dzisiaj palenia, bo pomimo wszystkiego martwiłem się o swoje płuca. Rzadko co paliłem więcej niż pięć naraz, a teraz aż cała paczka. Muszę się ograniczać. Chciałem usnąć, ale nie pozwalała mi na to jedna osoba w mojej głowie. Cały czas przed swoimi oczami miałem zdezorientowaną twarz Nialla, którego właśnie poniżyłem. Tak będzie lepiej…  dla nas obu.

~***~

Leżę patrząc w swój sufit bo nic innego nie potrafię zrobić. Nie mogłem usnąć o czwartej nad ranem, ponieważ wczoraj już spałem już o siedemnastej. ‘Miło’ spędziłem te kilka godzin – myślałem nad tym wszystkim i w końcu nie wiem do czego doszedłem. Spojrzałem na zegarek. Postanowiłem udać się na pierwszą lekcję łączoną z klasą Nialla, którego staram się ‘ograniczać’  Powoli powinienem się zbierać, tak więc i robię wstając z łóżka i podchodząc do szafy. Wygrzebałem z niej moją ulubioną kremową podkoszulkę, szarą koszulę oraz spodnie w tym samym odcieniu co podkoszulka i ruszyłem w stronę łazienki. Zwyczajnie nie mam ochoty na .. na nic, lecz dzień spędzony w jakimkolwiek towarzystwie bardziej przypadł mi do gustu, niż pozostanie w pustym domu.
Zdjąłem z siebie wczorajsze ubrania, w których zasnąłem i wszedłem pod prysznic odkręcając kurki z ciepłą wodą. Miałem nadzieję, że gorąca woda ukoi moje ciało, lecz chyba przeliczyłem się możliwości zwykłej wody. Wcierałem w ciało żel o mocnej woli czekolady i wanilii a we włosy szampon o mniej słodkim zapachu. Po chwili wysuszyłem mokre ciało ręcznikiem ubierając wcześniej przyszykowane ubrania i podchodząc do lustra, by ułożyć włosy. No tak, zajmie mi to dłuższą chwilę… albo nie, tym razem muszę się pospieszyć, ponieważ uprzednio sprawdzając ekran telefonu, by dowiedzieć się która jest godzina, odkryłem, że chyba zbyt długo spędziłem pod prysznicem. Szybko spryskałem się moimi ulubionymi perfumami i wyszedłem z łazienki zbierając plecak i wrzucając potrzebne książki na dzisiaj. Po chwili zbiegłem po schodach na dół, by złapać w biegu jabłko, ubrać białe conversy, zarzucić na siebie kurtkę z kapturem i wyjść na zewnątrz. Po spotkaniu z zimnym powietrzem, moje ciało przeszedł dreszcz. Zarzuciłem kaptur na głowę zasuwając kurtkę pod samą szyję a ręce chowając do kieszeni udałem się w stronę szkoły. Kto by przypuszczał, Zayn Malik wstający wcześniej na lekcję przez małego Irlandczyka. Zaśmiałem się na tą myśl i przyśpieszyłem kroku widząc budynek szkoły.
 Kiedy byłem już w środku, gdzie zamiast przeszywającego wiatru panowało przyjemne ciepło, po raz pierwszy czułem się przyjemnie w szkole. Kolejna myśl, która wywołała uśmiech na mojej twarzy. Zza rogu korytarza ujrzałem znajomą mi postać: szare, obcisłe rurki, burza brązowych loków na głowie i granatowy podkoszulek z głębokim dekoltem. Otoczony przez wianuszek dziewczyn nawet mnie nie zauważył… oj tak, cały Harry. Gdyby miał pozostać na bezludnej wyspie z możliwością wybrania czegokolwiek, co lub kogokolwiek co zabrałby razem ze sobą, byłaby to na pewno jakaś dziewczyna, niezależnie od jej wieku. No cóż, każdy ma swoje słabości. Dołączyłem się do grona ‘zainteresowanych’ Harrym i szturchnąłem go lekko łokciem, by zwrócić jakoś jego uwagę. Chyba podziałało, bo natychmiast przeprosił dziewczyny i ciągnąc mnie za rękaw zaprowadził w mniej zatłoczone miejsce.
-Gdzie się wczoraj do cholery podziewałeś?! Miałeś przyjść do mnie, jak się umawialiśmy? – rzekł ze złością. Na jego słowa przybiłem z otwartej dłoni w czoło dziwiąc się własnej głupocie. Przez ostatni tydzień tylko o tym rozmawialiśmy… Harry załatwił podobno dobry towar od jednego chłopaka ze szkoły, lecz zanim ten miał nam to wręczyć, my musieliśmy w zamian wymienić się z nim ‘tabletkami’, które ostatnio są dość rzadko do załatwienia. Kiedy już dotarło do mnie, jakim to ja jestem debilem, spytałem z nadzieją w głosie.
-Błagam, powiedz, że jakoś udało ci się dostać ten proszek. – kiedy wypowiedziałem te słowa, Harry schował dłoń do kieszeni by następnie wyciągnąć z niego mały woreczek. Odetchnąłem z ulgą.
-Mam, ale stwierdził, że to ostatni raz. Masz dzisiaj przynieść te pieprzone tabletki do mnie, żebym mógł mu je doręczyć. – powiedział przez zaciśnięte zęby. No tak, Loczek nigdy nie potrafił opanować swoich nerwów, zresztą tak samo jak i ja. Odkąd tylko pamiętam byliśmy razem, nierozłączni od dzieciństwa i dużo cech jednej osoby przechodziło na drugą. Czasami dobre, lecz częściej te gorsze. Uśmiechnąłem się przepraszająco do Harrego zarzucając rękę na jego kark mierzwiąc mu włosy dłonią. Uwielbiam go, lecz czasami najchętniej zrzuciłbym z klifu. Nie, nie przesadzam, jest wkurwiający w niektórych momentach. Curly próbował wyrwać się z moich objęć, ponieważ te puste lalki, które otaczały Harrego, aktualnie przyglądały się całemu temu zajściu, lecz ja wolałem się  trochę z nim podroczyć. Przyciągnąłem go jedną ręką w talii bliżej siebie, nie pozwalając by się wyrwał, a drugą ujmując jego twarz i całując w policzek. Trzymałem go krótką chwilę w tym uścisku, ponieważ po kilku sekundach odsunął się ode mnie patrząc na reakcję dziewczyn, w końcu to liczy się dla niego najbardziej. Zaśmiałem się widząc zdezorientowaną minę przyjaciela, kiedy to jego plastikowe laleczki śmiały się i szeptały pomiędzy sobą wskazując palcami w naszą stronę.
-Ojj skarbie, chodź już – powiedziałem po czym ponownie przyciągnąłem go do siebie i nie zdejmując ręki z talii chłopaka szepnąłem do jego ucha, wiedząc, że nadal jesteśmy w zasięgu wzroku ów dziewczyn – czyżbyś się mnie wstydził kocie? – rzekłem odwracając głowę przez ramię, by ostatni raz spojrzeć w stronę głupiutkich pustaków. Przepraszam, ale ja dobrych zdań nie mam o utlenianych blondynkach w różowych i skąpych spódniczkach, toną makijażu, sztucznych rzęsach i jeszcze do tego sztucznych cyckach. Poza tym, dziewczyny… już w ogóle mnie nie kręcą. Jeszcze rok temu zdawało się, że w przyszłości założę rodzinę, będę miał piękną żonę z gromadką dzieci a w przyszłości zostanę dziadkiem. Teraz widzę swoją przyszłość jako samotny, bezdomny ćpun wyzywany od nienormalnych i to wszystko przez moją orientację. Głupie, prawda? Może się to wszystko zmieni, to nastawienie do życia. Obawiam się co będzie w przyszłości, ale jak to przystało na mnie, muszę udawać, że mnie to nie rusza. Kiedy obejrzałem się za siebie napotykając grupkę dziewczyn z piskliwymi głosikami krzyknąłem w ich stronę – Nie martwcie się, zajmę się waszym Harrym – moje słowa zostały odebrane kolejnymi chichotami ze strony dziewczyn oraz łokciem Harrego uderzający w moje żebra. Zgiąłem się lekko na ból, którym mnie ‘obdarował’, lecz ponownie odwróciłem głowę, kiedy to dotarło do mnie, do kogo należy blond czupryna chłopaka idącego za nami. Nie myliłem się. Chłopak, który podążał w tą samą stronę co my, to był Niall. Miał schowane ręce w kieszeni jego czarnych, obcisłych spodni, rozsuniętą do połowy bluzę spod której widniał błękitny podkoszulek podkreślający kolor oczu chłopaka, a na jednym z ramieniu zarzucony plecak. Wyglądał uroczo z zarumienionymi policzkami od zimna i poszarpanymi od wiatru włosami. Uśmiechał się w naszą stronę. Widocznie przyglądał się naszemu zachowaniu, a bardziej mojemu, bo Hazza nawet nie zgadzał się na takie traktowanie i do tego przy jego paniach. Również posłałem w jego stronę uśmiech, na co zwrócił wzrok na swoje buty, lecz po chwili ponownie zerkając na mnie. Kiedy dotarło do mnie, co właśnie zrobiłem, jak oparzony zwróciłem wzrok przed siebie przyciągając jeszcze bliżej przyjaciela. Ten jedynie zaśmiał się pod nosem mówiąc, że kiedyś mnie za to zabije.
~*~
Po kilku minutach zadzwonił dzwonek, w najmniej odpowiednim momencie jak dla mnie. Właśnie przypatrywałem się Irlandczykowi, który został wciągnięty w kółko żwawo dyskutujących dziewczyn. Chyba nie do końca się mu to podobało, do czasu, kiedy przyszła mała blondynka i … pocałowała go w policzek. Odwróciłem głowę wbijając wzrok w moje conversy. Ych, jestem żałosny, bo w końcu kto jest zazdrosny o chłopaka, którego stara się unikać i … to naprawdę skomplikowane. W każdym razie nie byliśmy, nie jesteśmy, nie będziemy nigdy razem i wbij to sobie Malik do tej głowy. Spojrzałem jeszcze raz na blondyna uśmiechniętego od ucha do ucha, kiedy to, chyba Alyy, Aliieee, Alieesoooo, Alyson - tak! Kiedy to ona szeptała mu cos do ucha. Właśnie w tym momencie zadzwonił dzwonek. Chwyciłem swój plecak i przechodząc obok blondynki posłałem jej mordercze spojrzenie. Kiedy wszedłem do klasy rozejrzałem się analizując każdy krok Nialla. Usiał na samym tyle wraz z jego nową koleżanką, którą najchętniej teraz bym udusił. Tak, zdecydowanie jestem zazdrosny…
Harry kierował się na nasze stałe miejsce, lecz chwyciłem za jego rękaw, by się zatrzymał. Spojrzał na mnie trochę zdezorientowany, lecz ja pociągnąłem go za sobą do ławki na drugim końcu sali. Jednym spojrzeniem dałem do zrozumienia jakiemuś kujonkowi w okularach z czarną oprawką, że my zajmujemy od teraz to miejsce, lub przynajmniej na tą jedną lekcje. Pośpiesznie zwinął się z krzesła a ja wraz z Harrym zasiedliśmy do ławki.
-Mogę wiedzieć dlaczego tutaj siedzimy ? – zapytał mrużąc oczami i podnosząc obie ręce na wysokość ramion. ‘Bo chciałbym popatrzeć na Nialla a tutaj nie zorientuje się, że jest obserwowany przeze mnie?’ –głos w mojej głowie podpowiadał mi takie wytłumaczenie, lecz wolałem inaczej odpowiedzieć, innymi słowy nie zdradzać moich celów.
-Och, Jezu. A to już nie można zmienić miejsca? – parsknąłem ironicznie i wygodniej rozłożyłem się na krześle, o ile można w ogóle wygodnie na tym kawałku deski usiąść. Harry najwyraźniej zrezygnował z dalszego drążenia tematu i również podążył w moje ślady. Wyrwał kawałek kartki z zeszytu i zaczął coś na niej pisać, rysować później kreślić i miąć wyrywając kolejną… jego to nigdy nie zrozumiem. Kiedy przyjaciel był zajęty dalszym bazgraniem po kartkach, wykorzystałem okazję i zerknąłem w stronę Nialla. Tak, zachowuję się jak jakaś nastolatka podglądająca swojego idola. Obserwowałem przez chwilę jak w pełnym skupieniu przysłuchuje się nauczycielowi, przynajmniej stwarzał takie pozory, ponieważ ze wzrokiem utkwionym w tablicę słuchał tego, co Alyson szeptała do niego. Czy już mówiłem, że nienawidzę tej dziewczyny? Zresztą nieważne…
Poczułem jak Loczek dźga mnie łokciem i przysuwa jedną z wyrwanych kartek poszarpanych po rogach od nieudolnego wyszarpywania. Chcąc nie chcąc otworzyłem ją i zauważyłem koślawy rysunek mnie obściskującego się z Niallem. Czy on nie ma nic lepszego do roboty? Takie zabawy zaliczają się do czasów z przedszkola… Zmiąłem natychmiast kartkę uprzednio podpisując rysunek jako ‘Harry i Pani po 90’ dołączając duże serce i rzuciłem przed siebie trafiając w jakiegoś ucznia. Kiedy spojrzałem na przyjaciela na jego twarzy widniał ironiczny uśmieszek. Posłałem w jego stronę niezrozumiane spojrzenie, które najwyraźniej odebrał jako przyznanie mu panowania nad tą sytuacją.
-Co się tak spiąłeś na Nialla? – zapytał dołączając swój uśmiech typu ‘mam cię tutaj’ – jak tam u niego? – dodał po chwili a ja miałem ochotę go udusić. Wszyscy byliby mi wdzięczni.
-Harry debilu, kiedy powiedziałem ci o tej nocy z Niallem to miałeś nikomu nie mówić. I tak dobrze, że wszyscy wzięli to za głupi żart. – powiedziałem przez zaciśnięte zęby próbując opanować swoje emocje. Często żałowałem, że Bóg nie dał mi więcej cierpliwości i opanowania podczas, gdy w takich momentach jak te, zdecydowanie by się przydały.
-Mi tam nie przeszkadza, że jesteś gejem ale…- nie dane mu było dokończyć bo natychmiast przerwałem swoimi słowami przesyconymi jadem.
-Zamknij się, dobrze?! I to nie jest tak, jak mówiłem… - chciałem powiedzieć mu prawdę, chyba tylko ja, Irlandczyk i Liam ją znają. Mogło by być tak dalej, ale trochę ciężko żyć z kłamstwem ukrywając ją przed najbliższą osobą. Zaczerpnąłem powietrze wypuszczając je z świstem.
-To niby jak. – zapytał Harry najwyraźniej nie zauważając, że to dla mnie jest trudne. Chyba się rozmyśliłem, nie mogę mu tego powiedzieć. Ale jeżeli nie teraz to kiedy? Nie, nie ma mowy nie powiem mu tego. – to jak?! Odpowiesz w końcu?! – rzekł zaciskając w pięści swoją dłoń na moim rękawie. Spojrzałem na jego rękę a następnie w oczy wyraźnie zdenerwowane moim zwlekaniem. Chciałem poinformować go, że jednak boli mnie zaciskająca się pięść na mojej ręce, lecz nie zważał na to uwagi, przez co sam strąciłem ją z siebie.
-Nie ważne, weź się czymś zajmij – odparłem po chwili zdając sobie sprawę, że to nienajlepszy pomysł, by wiedział. Najwyraźniej Harry nie chciał dać za wygraną. Mogłem to bardziej przemyśleć i powiedzieć coś głupiego, co kompletnie nie jest prawdą i wręcz nic nie znaczy, lecz teraz przez moje głupie ‘nie ważne’ Loczek będzie drążyć temat nie dając mi wyjścia.
-Masz mi powiedzieć teraz. Co nie jest tak, jak mówiłeś? – powiedział podirytowany moim zachowaniem. Wkopałeś się Malik. Przez chwilę analizowałem wszystkie ‘za’ i ‘przeciw’, jednak już postanowiłem, mam nadzieję, że … ych, nieważne.
-On tego nie chciał, okej? – szepnąłem prawie niesłyszalnie modląc się, by nie dotarły do niego te słowa. Nie miałem pewności jak zareaguje.
-Że co kurwa?! – wrzasnął starając się trochę ściszyć ostatnie słowo. Czyli jednak usłyszał… Chwycił mnie ponownie za ramię starając się, bym wrócił swoim wzrokiem na jego osobę. Jak bardzo chciałem w tym momencie przysłowiowo ‘zapaść się pod ziemię’. To chyba nie był dobry pomysł, by mu o tym powiedzieć. Nadal odbiegałem wzrokiem od przyjaciela, który nieustannie starał zwrócić mnie w jego stronę – spytałem że-co-kurwa?! – powtórzył, nie zauważając żadnych rezultatów po ostatnim pytaniu. Spoglądałem w biały sufit z drżącymi wargami, po chwili jednak spojrzałem na przyjaciela, lecz ponownie uciekłem wzrokiem tym razem na moje dłonie spoczywające na udach, które wyłamywałem z całych tych nerwów. Postanowiłem się w końcu odezwać, nie chciałem tego zwlekać.
-Nie chciał tego. On-tego-nie-chciał… Zmusiłem go – szepnąłem podnosząc głowę, by spojrzeć na Harrego. Ten jedynie pokiwał głową z dezaprobatą nadal nie dowierzając moim słowom, odwrócił głowę kierując wzrok na Nialla wyraźnie zastanawiając się nad odpowiedzią. Na całe szczęście w tym momencie zadzwonił dzwonek, który był najbardziej wyczekiwanym, spośród innych. Chwyciłem za plecak wrzucając moje książki do niego i szybko ruszyłem za Harrym, który zdążył już wcześniej wyjść z sali. Zatrzymałem go na korytarzu chwytając za granatową podkoszulkę, którą jednocześnie trochę zmiąłem, i szarpnąłem go w moja stronę.
-Zostaw mnie debilu! Czy ty wiesz, że… Kurwa mać. Ty jesteś normalny?! – krzyczał na cały głos zwracając na siebie uwagę przechodzących uczni. Co ja bym dał, by cofnąć czas… najlepiej do tej imprezy. Jednak każdy uczy się na swoich błędach niezależnie od tego, ile razy popełnimy ten sam. Przecież każdy zasługuje na drugą szansę, prawda? Na każdą następną także i kolejną i jeszcze jedną i… nie, to głupie. – Puść mnie i nie dotykaj nigdy więcej! Jesteś nic niewartym, jebanym... – nie dokończył, ponieważ nie wytrzymałem tych obelg ze strony najlepszego przyjaciela. Od zawsze, od kiedy pamiętam wybaczaliśmy sobie wszystko. Co prawda zdarzały się ostre kłótnie, ale zapominane jeszcze tej samej godziny. Jednak to zdecydowanie co innego. Nigdy nie widziałem, by Harry zachowywał się w taki sposób, oczywiście w stosunku do mnie. Spojrzałem w jego przepełnione od gniewu i nienawiści oczy i dałem upust swoim emocją, które zbyt długo dusiłem w sobie. Przyciągnąłem go bliżej stając z nim twarzą w twarz i wysyczałem szarpiąc za luźny podkoszulek chłopaka.
-Jak mnie nazwałeś ty suko? – Przez chwilę widziałem strach w jego oczach, lecz Harry odepchnął mnie od siebie rzucając o ścianę.
-Spierdalaj, powiedziałem żebyś mnie nie dotykał, nie dotarło?! – krzyknął i odwróciwszy się na pięcie skierował w stronę wyjścia. Na koniec, najwyraźniej przypominając sobie o czymś zatrzymał się na środku korytarza zaciskając dłonie w pięści odwrócił głowę – sam zanosisz mu te pieprzone tabletki – odparł i zniknął za rogiem korytarza. Czyli na dzisiaj mam z nim spokój.
Oszołomiony poprawiłem swoją szarą koszulę i rozejrzałem się po korytarzu. Uczniowie powoli się rozchodzili, widząc, że już koniec całej tej scenki, jednak jeden pozostał w miejscu. Kto inny martwiłby się o mnie, jak nie Niall niepewnie stojący kilka metrów przede mną? Najwyraźniej wahał się, czy podejść czy nie, jednak wybrał tą gorszą wersję…   
Chciał coś powiedzieć podchodząc jeszcze bliżej mnie uporczywie trzymając ręce w kieszeni, lecz wolałem go uprzedzić. Wiedz, że jesteś teraz najmniej odpowiednią osobą, która powinna mnie pocieszać.
-Niall radzę ci odejść, bo mogę powiedzieć coś, co niczym miłym nie będzie – szepnąłem przez zaciśnięte zęby. Starałem się opanować, przynajmniej w stosunku do niego.  Zmieszał się na moje słowa, lecz po chwili ocknął się i przeszedł obok rzucając ciche ‘przepraszam’…
~*~
Koniec zajęć. Każdy śpieszył się, by jak najszybciej wrócić do domu, że po kilku minutach od dzwonka, nikt nie znajdował się na korytarzu. Dostałem informacje od woźnej, że mnie wraz z blondynem czeka sala chemiczna a dokładniej musimy wszystkie te szklane probówki, czy cokolwiek to jest, wyczyścić. Gdybyście tylko wiedzieli, ile tego się tam znajduje.
 Udałem się piętro wyżej, gdzie miałem spędzić minimum godzinę wraz z Niallem, którego najwyraźniej tam zastanę. Mozolnym krokiem pokonywałem następne schodki, które swoją drogą mogliby zastąpić ruchomymi schodami, mniej wysiłku. Kiedy w końcu po dwudziestu-pięciu czy dwudziestu-czterej ych.. pogubiłem się w liczeniu, schodach dotarłem na upragnione piętro, skierowałem się na sam koniec korytarza skąd przez lekko uchylone drzwi docierał dźwięk tłuczonego szkła. Zaśmiałem się pod nosem i wszedłem do środka rzucając swój plecak pod ścianę. Niall stał z pudłem tych wszystkich probówek, lejków i czegoś tam jeszcze, patrząc na ziemię, gdzie leżało kilka potłuczonych zlewek i koleb z czego pamiętam te nazwy z ostatniej lekcji, kiedy to uczyliśmy się ‘podstawowych przyrządów’, gdy nauczycielka zorientowała się, że nawet i tego nie umiemy. Kiedy zauważył mnie posłał uśmiech, który po chwili zamienił się w grymas, gdy spojrzał na potłuczone szkło. Podszedłem, by zabrać od niego kartonowe pudło z, jak się po chwili okazało, dość ciężkim wyposażeniem, by następnie położyć na jednej z ławek. Blondyn w tym czasie zaczął ostrożnie zbierać kawałki szkła na swą dłoń a ja dołączyłem się do niego.
-Mam nadzieję, że nikt się nie zorientuje, że kilka zniknęło- powiedział na co zareagowałem donośnym śmiechem. Chyba lepiej rozluźnić już i tak napiętą atmosferę, w końcu przed nami z dziewięć dni przebywania w swoim towarzystwie, jak dobrze policzyłem. Właśnie zgoniłem się w myślach. Malik debilu, a zapomniałeś o swojej zasadzie ‘co dla niego lepsze i dla ciebie również’?! … więc się jej trzymaj. Chyba Niall nie wiedział, że właśnie toczyłem kłótnie z samym sobą, bo uśmiechnął się do mnie najbardziej uroczo jak tylko potrafił. Rozpraszał mnie a ja debil patrzyłem na niego zapominając, że jestem Zayn Malik i to wystarczy jako usprawiedliwienie oraz brzmiało wręcz jak rozkaz, bym przestał się mu przypatrywać. Kiedy już sprzątnęliśmy ten mały bałagan powstały przez Irlandczyka, wzięliśmy się za zadaną nam pracę. Dużo probówek nie nadawało się do użytkowania z powodu wszelakich pęknięć, jednak nasza nauczycielka chemii bardzo się z nimi hmm… zżyła, że zabroniła jakiekolwiek wyrzucać. Obsesja jakaś? Rozumiem, niektórzy przywiązują się do swoich zwierząt, samochodów czy niektórych miejsc, ale żeby do jakiegoś szkła, serio? Są ludzie i parapety za przeproszeniem… Mokrą szmatką ścieraliśmy kurz z dawno nieużywanych przyrządów chemicznych i ustawialiśmy z powrotem do pudeł. Nic lepszego nam zadać nie mogli. Odetchnąłem głęboko podirytowany moimi bezsensownymi myślami. Chociaż lepsze to niż zawracanie sobie głowy Niallem, stojący w całej swojej okazałości przede mną. Kiedy przypomniałem sobie ostatnie słowa, które były skierowane do niego, było mi głupio. Teraz nagle szanownemu panu Malikowi sumienie wróciło. Chciałem raz na zawsze pozbyć się tego pieprzonego głosu w mojej głowie, który ostatnimi czasami ma coraz więcej racji i jeszcze częściej potępia moje zachowanie. Chyba czas coś z tym zrobić, ale jak…?
-Przepraszam- szepnąłem, dziwiąc się samemu sobie, że to powiedziałem. Tak, moje sumienie nagle wróciło, zaś racjonalne myślenie wolało mnie opuść. Niall spojrzał na mnie chyba równie zdziwiony co ja, nie do końca wiedząc, jak ma na to odpowiedzieć i co do końca moje słowa oznaczają. Zmarszczył swoje czoło i na chwilę zaprzestał czyszczenia probówek.
-Ale, za co…? – Spytał z zamiarem dopowiedzenia jeszcze czegoś, lecz skończyło się tylko na tym, najwyraźniej wolał zamilknąć. Podejrzewam, że miało to być ‘za co dokładnie’ lecz już nie wnikam. Nie miałem pewności, on w przeciwieństwie do mnie potrafi nie mówić czegoś, co może się źle skończyć.   
-Jak to za co, za wszystko –mówiąc to postradałem chyba wszystkie rozumy. Przecież tak nie zachowuje się chłopak, którym jestem, lub którego udaję się grać. Po chwili wyrwały mnie słowa Nialla, które przybrały spokojną barwę głosu.
-Przecież nie ma za co – rzekł uciekając ode mnie wzrokiem i wracając do polerowania szklanej probówki. Raczej nie wiedział co dokładniej odpowiedzieć. Czyli nie tylko ja jestem zdziwiony swoim zachowaniem. Podejrzewam, że najchętniej by mi teraz wszystko wygarnął, lecz czego ja się oszukuję? Przecież tego nie zrobi, on nie jest taki jak ja. Chciałbym go zmusić, by powiedział mi wszystko, jaką niechęć do mnie czuje, tylko wątpię, że udało by mi się tego dokonać. Tylko raz wyprowadziłem go z równowagi, przez co musiał się ze mną męczyć przez kilka dni i czeka nas jeszcze kilka innych przebywając w swoim towarzystwie..
-Niall, jest. Jest za co przepraszać – powiedziałem znacznie głośniej. Kiedy to do mnie dotarło, że przeze mnie na pewno wiele rzeczy się w jego życiu zmieniło, ile szkód mu narobiłem moim zachowaniem i kiedy to on mi tylko mówi, że nie ma za co przepraszać, zawładnęła mną irytacja bezsensownym zachowaniem. Nie rozumiałem tego. Ja zepsułem mu życie a on nie ma do mnie urazy? I kto mi teraz powie, że to normalne. Nawet nie zorientowałem się, że w rękach ściskałem jedną probówkę. Usłyszałem  pęknięcie szkła a po chwili z moich dłoni leniwie ciekła krew. Przyglądnąłem się moim ranom otwierając szerzej dłonie i zobaczyłem kilka odłamków szkła wbitego w skórę, nie było to poważne .Irlandczyk natychmiast przysunął się bliżej ujmując moje dłonie. Stwierdził, że należy usunąć szkło i delikatnie jak tylko mógł zaczął je wyjmować. Starałem się nie krzywić z drobnego bólu jaki wywoływał każdy usunięty odłamek szkła, lecz nie do końca mi się to udawało.
-Naprawdę cię przepraszam – powiedziałem spoglądając na chłopaka.